czwartek, 29 marca 2018

Akwarelowe początki


Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze pod ostatnim postem :) Nie tylko ja miewam momenty zwątpienia twórczego… ;)
Dziś chciałabym pokazać coś nowego – moje próby z farbami akwarelowymi. Czy mi się udały? :) Jednego jestem pewna – miło spędziłam czas, a to chyba najważniejsze ;)


Thanks for all your visits and comments… :) I’m not the only one who has sometimes creative doubts… ;)

Today I’d like to show something new – my attempts to use watercolours. Are they successful? :) I’m sure about one thing – I had fun working on them and it seems to me there’s nothing more important ;)

Zdecydowałam się pisać także po angielsku (coraz częściej przeglądam blogi w tym języku) a poza tym… mój angielski wymaga trochę „gimnastyki”. Dodam, że z wykształcenia jestem tłumaczem i nauczycielem (mgr filologii angielskiej) i nie ukrywam, teraz przy mojej malutkiej córeczce nie mam zbyt wielu okazji do ćwiczeń…
 

I decided to write my posts in English (recently I’ve been visiting blogs in English more often). What’s more, I feel my English needs some practising. I am a translator and a teacher by profession (I have a Master’s degree in English philology) and now, with my little daughter, I don’t get much opportunity to practise my skills...

środa, 21 marca 2018

Wiosna?

Wiosna?... Chyba tak? Google podpowiada mi, że to dziś pierwszy dzień wiosny?
                  Zgubiłam się ostatnio w czasoprzestrzeni... ;)

Miałam coś opublikować, próbuję od kilku dni... Może dziś się uda :)

Ostatnio nastrój miałam mniej więcej taki:
              Czy czasem też tak macie, że zastanawiacie się PO CO TO WSZYSTKO?...
Czasem patrzę na ten mój blog... i na te moje zakładki, torebki, pudełka... na te wszystkie zgromadzone preparaty, farby, pędzelki, drewienka, serwetki, pastele, papiery, sznurki, koronki, wszystkie te poupychane po szafkach przydasie...
I zastanawiam się...
         Po co ja to robię?
Jest to bardzo negatywnie naładowane pytanie. Pełne niechęci, demotywacji, niezadowolenia, a nawet wstrętu do samej siebie.
Przychodzą takie chwile, gdy mam ochotę wyrzucić cały ten mój kram, bałagan do śmieci.
           ...Przecież nie ma z tego pożytku, przecież tylko gromadzę, przecież tylko wydaję pieniądze, przecież to nikomu niepotrzebne, przecież inni lepiej to robią, przecież to tylko miejsce zajmuje, przecież... przecież...
 I tak się to ciągnie. Dniami, tygodniami...
          Ciągnie się, i ciągnie... ale zawsze mija :)


Nadchodząca wiosna powoli zmienia moje nastawienie.
 Z powrotem znalazłam w sobie chęć by sięgnąć po książki i powieści. Biorę to za dobry znak :) bo od miesiąca nie mogłam się zmotywować by czytać, choć zwykle uwielbiam to robić.

Chciałabym coś zmienić w szablonie bloga. Zaczęłam już pierwsze porządki, ale mam ochotę na nowości graficzne. I chciałabym sięgnąć po nowe techniki i farby... Zobaczymy, czy moja Ewunia pozwoli na jakieś wolne chwile, żeby to wszystko (albo chociaż część) zrealizować.

Chciałabym pokazać 3 zakładki, z wiosennymi motywami. Na te papiery miałam ochotę już w listopadzie zeszłego roku. Zakładki zaczęłam robić w grudniu :) a skończyłam... niedawno...


W dalszej części - fotki, i raczej krótko (ale treściwie, mam nadzieję ;)) o kilku książkach.

niedziela, 11 marca 2018

Praktycznie i prezentowo

Dziękuję za wszystkie odwiedziny i słowa pozostawione pod ostatnim postem... :)
Nadal nie mam kiedy podładować baterii, a nawet gdy czasem zdarzy się, że ktoś zabierze Ewę na spacer to ja nie jestem w stanie usnąć... a gdy chcę usiąść do jakiejś kreatywnej robótki, często okazuje się, że... nawet w ten sposób nie mam siły odpoczywać ;)

Jak zaklęcie powtarzam "to wszystko kiedyś minie... kiedyś Ewunia zacznie normalnie spać i jeść... kiedyś będzie w stanie dokładnie powiedzieć mi, co jej nie odpowiada..."
Uwielbiam jej uśmiechy (są po prostu... magiczne :)), i kocham całować jej cudowne, rozkoszne stópki i rączki, uwielbiam patrzeć jak bawi się zabawkami i tak fajnie, zabawnie je gryzie, i kocham jej pełne fascynacji spojrzenie jak na przykład włączam światło... takie drobne rzeczy, a tyle radości... :)
Staram się cieszyć każdym takim momentem. Bo bywa, że każda taka chwila okupiona jest całymi godzinami, kiedy ona marudzi, a ja nie wiem, nie umiem zrozumieć i odgadnąć o co chodzi... i noszę, i gadam, i śpiewam, i przytulam... i nic... ona zapłakana... a mnie ogarnia potworna bezsilność, bezradność, frustracja...
 ...nikt nie powiedział, że będzie łatwo ;)

Na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy, gdzieś w momentach, gdy jednak byłam w stanie posiedzieć i zająć się czymś twórczym powstały takie torby (wszystkie malowane pastelami i markerami do tkanin):
O tym dla kogo, dlaczego takie a nie inne wzory, i co nie wyszło i co zostało poprawione - w dalszej części :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...