Choruję...
Na co?
Na chęć tworzenia, ozdabiania, malowania... ;)
Ostatnio w nocy śnię o kolorach i wzorach papierów i serwetek...
Gdy obieram warzywa na obiad, myślę o pudełkach, które na mnie czekają...
Podczas sprzątania zastanawiam się co dalej naszkicować, co namalować...
Pomysłów nie brak. Głowa mi od nich puchnie.
Ale czasu... - tak... czasu brak.
Niby jestem teraz "tylko" kurą domową...
Ale bywa, że przeczytanie dwóch stron powieści (bez przerw) graniczy z cudem... ;)
W tym poście pokazuję co takiego powstało w październiku...
Uwaga! Duuuużo zdjęć w tym poście :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ceramika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ceramika. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 30 października 2018
poniedziałek, 24 września 2018
Pierwszy jesienny poniedziałek
Taką frazę usłyszałam dziś w radiu. I naszła mnie refleksja: czy może być bardziej przygnębiający zbitek słów?
Pierwszy – czyli to dopiero początek tej mniej przyjemnej połowy roku… czyli jeszcze mnóóóstwo pochmurnych, zimnych miesięcy przed nami…
Jesienny – czyli lato, długie dni, sandałki, lekkie bluzeczki, przebywanie w ogródku i w parku… to wszystko już definitywnie za nami… chlip.
Poniedziałek – och, to samo słowo w sobie… już jest dołujące.
I’ve heard this (“First Autumn Monday”) today on the radio. And I thought: is there a more depressing phrase?
First – so it’s only the beginning of this less pleasant half of the year… so there are lots of cloudy cold months ahead…
Autumn – so summer and its long days, the sandals and light T-shirts, spending time in the garden and in the park… everything is definitely over :(
Monday – oh, this word is depressing in itself.
Ten post planowałam opublikować wczoraj, ale… przy usypianiu Ewy sama usnęłam… Obie przespałyśmy prawie 12 godzin. To musi być ta jesienna aura – w poprzednim wcieleniu byłam chyba niedźwiedziem, bo z nadejściem jesieni najchętniej zawinęłabym się w kocyk i spała do wiosny.
Też tak macie na jesień? ;)
I planned to publish this post yesterday but… when I was putting my daughter to bed I fell asleep… We both slept for almost 12 hours. It must be because of this autumn atmosphere… In my past life I must have been a bear, because when autumn comes I’d love to wrap myself in a warm blanket and sleep until spring…
Do you feel the same when autumn comes? ;)
Pierwszy – czyli to dopiero początek tej mniej przyjemnej połowy roku… czyli jeszcze mnóóóstwo pochmurnych, zimnych miesięcy przed nami…
Jesienny – czyli lato, długie dni, sandałki, lekkie bluzeczki, przebywanie w ogródku i w parku… to wszystko już definitywnie za nami… chlip.
Poniedziałek – och, to samo słowo w sobie… już jest dołujące.
I’ve heard this (“First Autumn Monday”) today on the radio. And I thought: is there a more depressing phrase?
First – so it’s only the beginning of this less pleasant half of the year… so there are lots of cloudy cold months ahead…
Autumn – so summer and its long days, the sandals and light T-shirts, spending time in the garden and in the park… everything is definitely over :(
Monday – oh, this word is depressing in itself.
Ten post planowałam opublikować wczoraj, ale… przy usypianiu Ewy sama usnęłam… Obie przespałyśmy prawie 12 godzin. To musi być ta jesienna aura – w poprzednim wcieleniu byłam chyba niedźwiedziem, bo z nadejściem jesieni najchętniej zawinęłabym się w kocyk i spała do wiosny.
Też tak macie na jesień? ;)
I planned to publish this post yesterday but… when I was putting my daughter to bed I fell asleep… We both slept for almost 12 hours. It must be because of this autumn atmosphere… In my past life I must have been a bear, because when autumn comes I’d love to wrap myself in a warm blanket and sleep until spring…
Do you feel the same when autumn comes? ;)
niedziela, 10 grudnia 2017
Aniołki
Dziś... tak po prostu: aniołki :)
Więcej zdjęć w dalszej części wpisu.
To już ostatnie z moich gotowych ceramicznych prac. Kolejne 10 kg gliny wciąż na mnie czeka... i niestety jeszcze poczeka...
Miały być z tego dwa osobne posty, ale po prostu nie miałam czasu na publikację - mój mały Szkrab skończył 3 miesiące i wymaga coraz więcej uwagi :)
Mała dygresja: Kruszyna wymaga także coraz częstszej zmiany ubranek, bo jesteśmy na etapie intensywnego ślinienia się... ciuszki Ewuni są w ślinie, całe jej łapki, ja jestem w ślinie, i rękawy moich bluzek i każda część garderoby kogokolwiek kto weźmie ją na ręce :D zwykła codzienna czynność taka jak pranie nabiera zupełnie innego wymiaru przy małym bobasie; choć i tak nie powinnam narzekać - gorzej jak ubranka obrywają siusiu albo kupką ;)
Dziękuję za wszystkie Wasze odwiedziny i pozostawione komentarze :)
Miło mi powiedzieć, że projekt z Wieżą Eiffla z ostatniego posta - przybornik i zakładka - otrzymały wyróżnienie w postaci nagrody w wyzwaniu Art Piaskownicy :)
poniedziałek, 13 listopada 2017
Sówki
...Jeśli chodzi o glinę, najbardziej lubię aniołki. Czemu? Nie wiem :) Zwykle gdy biorę glinę w ręce jej forma jakoś sama dąży do kształtu postaci...
W decoupage na przykład lubię pudełka.
Czy tylko ja tak mam? :) Pewnie nie... Każdy ma jakąś ulubioną formę albo technikę...
Czasem próbuję przełamać przyzwyczajenia i spróbować czegoś innego - po to, żeby sprawdzić czy w ogóle mi wyjdzie, a także po to, żeby po prostu nauczyć się czegoś nowego :)
Dlatego pewnego razu spróbowałam z sówkami...
W decoupage na przykład lubię pudełka.
Czy tylko ja tak mam? :) Pewnie nie... Każdy ma jakąś ulubioną formę albo technikę...
Czasem próbuję przełamać przyzwyczajenia i spróbować czegoś innego - po to, żeby sprawdzić czy w ogóle mi wyjdzie, a także po to, żeby po prostu nauczyć się czegoś nowego :)
Dlatego pewnego razu spróbowałam z sówkami...
wtorek, 10 października 2017
Historia o pewnym podróżniku
Pewien podróżnik spędził wiele tygodni w Amazonii, wędrował po wspaniałej dżungli, nocował pod rozgwieżdżonym niebem, podziwiał piękno rozmaitych roślin, słuchał odgłosów lasu... musiał zmierzyć się z różnymi niebezpieczeństwami, dzikimi zwierzętami, musiał uważać podczas przepraw przez rzeki...
Po powrocie do domu opowiedział o swojej podróży. Wszyscy słuchali z zachwytem o jego przygodach, zadawali pytania, chcieli wiedzieć więcej... Dlatego podróżnik powiedział im, żeby spróbowali przeżyć to wszystko sami - bo nic nie zastąpi własnego doświadczenia.
Przygotował dla nich orientacyjną mapę i zaznaczył najciekawsze miejsca.
Każda osoba, która otrzymała kopię tej mapy zaczęła uważać się za eksperta Amazonii. Uznali, że skoro wiedzą jak biegnie rzeka, gdzie można spotkać zwierzęta, i gdzie znajdują się najpiękniejsze miejsca, to mogą opowiadać o Amazonii innym ludziom i mogą uważać się za wytrawnych podróżników.
A podróżnik, od którego wszystko się zaczęło, do końca życia żałował, że sporządził taką mapę.
Dlaczego taki początek posta? Z dwóch powodów:
...Bo prace, które dziś pokazuję, nie należą do moich najlepszych :) i chciałam czymś wzbogacić mój wpis :D
...Bo po prostu to opowiadanie mi się podoba i od dawna chciałam się nim podzielić :)
Źródło, i więcej fotek - w dalszej części.
Po powrocie do domu opowiedział o swojej podróży. Wszyscy słuchali z zachwytem o jego przygodach, zadawali pytania, chcieli wiedzieć więcej... Dlatego podróżnik powiedział im, żeby spróbowali przeżyć to wszystko sami - bo nic nie zastąpi własnego doświadczenia.
Przygotował dla nich orientacyjną mapę i zaznaczył najciekawsze miejsca.
Każda osoba, która otrzymała kopię tej mapy zaczęła uważać się za eksperta Amazonii. Uznali, że skoro wiedzą jak biegnie rzeka, gdzie można spotkać zwierzęta, i gdzie znajdują się najpiękniejsze miejsca, to mogą opowiadać o Amazonii innym ludziom i mogą uważać się za wytrawnych podróżników.
A podróżnik, od którego wszystko się zaczęło, do końca życia żałował, że sporządził taką mapę.
Dlaczego taki początek posta? Z dwóch powodów:
...Bo prace, które dziś pokazuję, nie należą do moich najlepszych :) i chciałam czymś wzbogacić mój wpis :D
...Bo po prostu to opowiadanie mi się podoba i od dawna chciałam się nim podzielić :)
Źródło, i więcej fotek - w dalszej części.
czwartek, 21 września 2017
Aniołek z Dzidziusiem
Dziękujemy - wspólnie, we trójkę - za wszystkie Wasze gratulacje i ciepłe słowa pod poprzednim postem :)
Dopisałam drugą część mojego ciążowego/macierzyńskiego alfabetu...
Pierwsza część TUTAJ.
Nadal przeżywam wydarzenia z ostatnich dni, tygodni, ale... to jest tak rozkosznie pozytywne szczęśliwe zamieszanie... ;)
Nasza Ewa co dzień dostarcza nam mnóstwo radości i uśmiechu, staram się cieszyć każdą chwilą... :)
Chciałabym dziś pokazać drugą z moich aniołkowych prac związanych z macierzyństwem. Podobnie jak poprzednią postać, tego aniołka ulepiłam będąc jeszcze z Ewą w ciąży.
Marzę o tym, żeby usiąść znów do lepienia z gliny :) Podobnie jak z decoupage jeszcze chwilę muszę zaczekać, zregenerować się troszkę...
Dopisałam drugą część mojego ciążowego/macierzyńskiego alfabetu...
Pierwsza część TUTAJ.
Nadal przeżywam wydarzenia z ostatnich dni, tygodni, ale... to jest tak rozkosznie pozytywne szczęśliwe zamieszanie... ;)
Nasza Ewa co dzień dostarcza nam mnóstwo radości i uśmiechu, staram się cieszyć każdą chwilą... :)
Chciałabym dziś pokazać drugą z moich aniołkowych prac związanych z macierzyństwem. Podobnie jak poprzednią postać, tego aniołka ulepiłam będąc jeszcze z Ewą w ciąży.
Marzę o tym, żeby usiąść znów do lepienia z gliny :) Podobnie jak z decoupage jeszcze chwilę muszę zaczekać, zregenerować się troszkę...
piątek, 15 września 2017
Aniołek... z brzuszkiem :)
…Pamiętam jak tydzień temu w czwartek wieczorem siedziałam przy komputerze i przeglądałam zdjęcia, które chciałam umieścić na blogu. Jednocześnie rozmawiałam z Adamem o planach na kolejny dzień. Poranek i większą część czwartku poświęciłam na porządki – w końcu dotrzymałam danej sobie obietnicy, że przygotuję szafkę na ubranka dla Dzidziusia, oraz że dopakuję kilka ostatnich rzeczy do walizki do szpitala.
Mój termin porodu był na około 20 września, więc robiłam wszystko na spokojnie – z myślą, że jeszcze będę miała około 2 tygodnie na zweryfikowanie tego, co przygotowałam. Co więcej, kładłam się spać planując, że następnego dnia wykończę kilka pudełek – już miałam naszykowane farby, oraz wzory do naklejenia…
Tymczasem w piątek 8 września nad ranem odeszły mi wody, zaczęły się skurcze, o 6:00 dotarliśmy do szpitala, a o 7:00 mała Ewa była już z nami. Jak teraz o tym myślę, to… no jest to szok :)
Przez ostatni tydzień kłębiły się we mnie różne przemyślenia, emocje, wrażenia i sądzę, że blog będzie dobrym miejscem, żeby je troszkę uporządkować – opisanie tego wszystkiego traktuję jako taki… sposób na relaks, uspokojenie się :) Zrobiłam z tego alfabet – było mi wygodnie do każdej litery przypisać jakieś skojarzenie.
Przy okazji pokazuję jedną z dwóch moich anielskich postaci inspirowanych macierzyństwem. Gdzieś kiedyś widziałam na Facebooku aniołka z brzuszkiem i pomyślałam – czemu nie? :)
Pierwsza postać plus pierwsza część alfabetu. W ramach relaksu wkrótce zajmę się dalszym ciągiem.
Przy okazji chętnie znów zajrzę do blogowego świata i popatrzę co nowego powstało... :) potrzebuję takich chwil tylko dla siebie, oczywiście jak już uda mi się pospać...
Mój termin porodu był na około 20 września, więc robiłam wszystko na spokojnie – z myślą, że jeszcze będę miała około 2 tygodnie na zweryfikowanie tego, co przygotowałam. Co więcej, kładłam się spać planując, że następnego dnia wykończę kilka pudełek – już miałam naszykowane farby, oraz wzory do naklejenia…
Tymczasem w piątek 8 września nad ranem odeszły mi wody, zaczęły się skurcze, o 6:00 dotarliśmy do szpitala, a o 7:00 mała Ewa była już z nami. Jak teraz o tym myślę, to… no jest to szok :)
Przez ostatni tydzień kłębiły się we mnie różne przemyślenia, emocje, wrażenia i sądzę, że blog będzie dobrym miejscem, żeby je troszkę uporządkować – opisanie tego wszystkiego traktuję jako taki… sposób na relaks, uspokojenie się :) Zrobiłam z tego alfabet – było mi wygodnie do każdej litery przypisać jakieś skojarzenie.
Przy okazji pokazuję jedną z dwóch moich anielskich postaci inspirowanych macierzyństwem. Gdzieś kiedyś widziałam na Facebooku aniołka z brzuszkiem i pomyślałam – czemu nie? :)
Pierwsza postać plus pierwsza część alfabetu. W ramach relaksu wkrótce zajmę się dalszym ciągiem.
Przy okazji chętnie znów zajrzę do blogowego świata i popatrzę co nowego powstało... :) potrzebuję takich chwil tylko dla siebie, oczywiście jak już uda mi się pospać...
niedziela, 3 września 2017
Letnie spacery z kapeluszami
Dawno nie było nic ceramicznego :)
Dziś post z dużą ilością zdjęć - nie tylko moich glinianych postaci.
I po troszeczku:
... O lepieniu z gliny...
... O konkurencji w biznesie...
... O kapeluszach i spacerach...
... O morzu, o naszym Bałtyku :)
... O tym, że kończy się lato...
Zapraszam :)
Dziś post z dużą ilością zdjęć - nie tylko moich glinianych postaci.
I po troszeczku:
... O lepieniu z gliny...
... O konkurencji w biznesie...
... O kapeluszach i spacerach...
... O morzu, o naszym Bałtyku :)
... O tym, że kończy się lato...
Zapraszam :)
poniedziałek, 26 czerwca 2017
Ceramicznie: Aniołek i elf
Oto moje dwa ostatnie twory ceramiczne :)
Powstały w czasie tych samych zajęć, najpierw ulepiłam aniołka, tego po prawo, później, w ciągu ostatnich dwudziestu minut powstał ten zielony elf po lewo.
Powstały w czasie tych samych zajęć, najpierw ulepiłam aniołka, tego po prawo, później, w ciągu ostatnich dwudziestu minut powstał ten zielony elf po lewo.
poniedziałek, 5 czerwca 2017
Trzy razy ceramika plus jedna refleksja
Obecna pora roku bardzo sprzyja mojej twórczej aktywności :) zauważyłam, że ostatnio naprodukowałam sporo różnych rzeczy, ale zdecydowanie mniej czasu poświęcam na porządkowanie fotek i publikowanie ich tutaj. Czas nadrobić zaległości - dziś kolejne próby w glinie - troszkę mojej ceramiki, udanej i mniej udanej.
...I o jednym wyróżnieniu, które przyznano mojej pracy :)
...I o jednym wyróżnieniu, które przyznano mojej pracy :)
poniedziałek, 8 maja 2017
Pierwsze rzeźbione twarze
Dziś - moja nowa, ciągle rozwijająca się miłość... ceramika.
Tytuł odnosi się do moich prób rzeźbienia postaci, więcej w temacie (oraz sesja zdjęciowa) w dalszej części wpisu :)
Tytuł odnosi się do moich prób rzeźbienia postaci, więcej w temacie (oraz sesja zdjęciowa) w dalszej części wpisu :)
niedziela, 5 marca 2017
Prezent gwiazdkowy
W zeszłym roku pod choinką znalazłam malutki cieniutki prezent....a w środku białą kopertę z zaproszeniem na warsztaty do pracowni ceramiki artystycznej.
...Byłam zachwycona :) Wypełniło mnie cudowne uczucie - świadomość, że czeka mnie TWORZENIE, nauka czegoś nowego, kreatywne, twórcze spędzanie czasu...
W styczniu i w lutym byłam na dwóch spotkaniach - na pierwszym lepiłam, na drugim nakładałam szkliwo. Po każdej części moje twory zostały wypalone w specjalnym piecu. Wczoraj odebrałam gotowe prace:
...Byłam zachwycona :) Wypełniło mnie cudowne uczucie - świadomość, że czeka mnie TWORZENIE, nauka czegoś nowego, kreatywne, twórcze spędzanie czasu...
W styczniu i w lutym byłam na dwóch spotkaniach - na pierwszym lepiłam, na drugim nakładałam szkliwo. Po każdej części moje twory zostały wypalone w specjalnym piecu. Wczoraj odebrałam gotowe prace:
Aniołek |
Subskrybuj:
Posty (Atom)