Jako nastolatka - nie znosiłam go.
Później moja niechęć zmniejszyła się, ale nadal nie należał do moich faworytów.
Dużo się zmieniło odkąd zostałam mamą ;)
As a girl I loved pink...
As a teenager - I hated it.
Later my dislike became smaller, but still the colour didn't belong to my favourites.
Things have changed a lot since I became a mother ;)
Na początku nie chciałam ubierać mojej córki w różowe rzeczy.
Starałam się kupować dziewczęce body, spodenki np. białe, błękitne, żółte, fioletowe... - ale wcale nie było to takie łatwe. Unikałam różowego za wszelką cenę.
Jednak im więcej przeglądałam dziecięcych ubranek tym bardziej podobał mi się właśnie różowy. I przyszedł moment, że po prostu pokochałam ten kolor ;)
At the beginning I didn't want my daughter to wear pink clothes.
I tried to buy girls' bodysuits, trousers e.g. in white, light blue, yellow, violet... but it wasn't that easy. I avoided pink at any cost.
However the more babies' clothes I saw the more liking I had for pink. And then I just fell in love with the colour :)
Teraz chętnie kupuję mojej córce różowe ciuszki. Oczywiście nie każdy jego odcień mi się podoba ;)
Now I buy my daughter pink clothes. Of course there are its shades that I don't like ;)
Powiem szczerze, że jeśli chodzi o zakupy dziecięce to kiedyś - będąc na przykład w wielkich marketach - wiedziałam, że są takie działy, ale nigdy tam nie bywałam, po prostu przechodziłam obok nich...
Teraz zaglądam tam zawsze - może trafią się jakieś ubranka na wyprzedaży, albo deserki w dobrych cenach ;)
I must admit that as for shopping I didn't use to visit babies' departments. I knew there were such places in supermarkets but I just passed them...
Now I always visit these departments - maybe I'll find some baby clothes on sale or some desserts at a reduced price ;)
Ewa niedługo skończy roczek. Rośnie tak szybko... ;)
Od pewnego czasu chciałam zrobić dla niej dziecięce wieszaki - specjalnie na jej sukienki. Czekały na mnie cierpliwie...
Po raz kolejny Szuflada dała mi "twórczego kopa" i popracowałam nad nimi.
Eve will be one year old soon... She's growing so fast... ;)
For some time I've wanted to decorate some baby hangers - specially for her dresses. The hangers were waiting for me patiently...
Szuflada - an art blog - motivated me to work one more time...
Wieszaki pomalowałam bejcą i farbą kredową z wodą. Dodałam szablony... Bardzo często korzystałam z papieru ściernego.
Dodałam kilka kropek.
Misie to tradycyjny papier do decoupage. Są naklejone na beermatę, polakierowane i przyklejone.
Całość wykończona moim ukochanym lakierem 3V3 do blatów kuchennych.
I painted the hangers with woodstain, chalk paint with water. I added stencils... I used sandpaper very often when I was working on the project.
I added a few dots.
The bears come from a traditional paper for decoupage. They are on beermat; I varnished them and stuck to the hangers.
I covered everything with my beloved varnish - 3V3 for kitchen counters.
Zestaw zgłaszam do wyzwania w Szufladzie - "od Cyrkla". Oprócz głównego motywu (misia w kółeczku) każda linia wieszaków to linia wykreślona właśnie od cyrkla ;)
I jeszcze ostatnie fotki:
...W lipcu wyjątkowo dobrze mi się tworzyło :) Mam ukończone kolejne prace, które czekają na sfotografowanie.
... July was especially nice time for me to work :) I have other finished projects; they're waiting for me to make some photos.
Pozdrawiam serdecznie :)
all the best to you :)
Bardzo ładne wyszły Tobie te wieszaki. Takie delikatne . Śliczny motyw misia :) Co do kolorów, to ja lubię różowy, oczywiście w odpowiednim odcieniu :))). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudowne wieszaczki!!
OdpowiedzUsuńJa zawsze lubiłam różowy ! Uważam, że w różowym większość kobiet wygląda dobrze:)
Wieszaczki są bardzo urocze :)
OdpowiedzUsuńJustynko świetne są te wieszaki dziecięce. Misio wygląda uroczo. Powodzenie w zabawie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
wieszaczki są przeurocze:)
OdpowiedzUsuńŚliczne wieszaki.:) Urocza jest ta różowa sukieneczka, skojarzyła mi się ze stylem Vintage.:) W połączeniu z wieszakiem może być świetną dekoracją pokoju. Pozdrawiam Justynko.:)
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że róż lubiłam od zawsze, choć kiedyś miał nieco gorszą sławę, dziś niektóre odcienie są bardzo eleganckie i pożądane nie tylko przez kobiety:-)
OdpowiedzUsuńWieszaczki - cudo:-)
Wieszaczki śliczne. Pięknie je ozdobiłaś Justynko.
OdpowiedzUsuńZ sukieneczkami prezentują się uroczo. Tak jak napisała Lenka - mogą dekorować pokoik córeczki.
:)
Śliczne wieszaki:)
OdpowiedzUsuńPiękne są!;)
OdpowiedzUsuńPiękne i takie słodkie:-) A co do kolorów to ja wielu z nich "nauczyłam" się dopiero blogując i kiedyś też nie znosiłam różowego, a teraz mam nawet jedna różową bluzkę :-D Gratuluję już dobytego wyróżnienia w Szufladzie i życzę następnego:-)
OdpowiedzUsuńbardzo urokliwe wieszaczki:))
OdpowiedzUsuńJustynko, jakie słodziaki z tych misiaczków - ślicznie skomponowałaś wieszaczki. Ja kocham róż od zawsze ale u mnie to widać nagminnie :-) Połączenie różowego z brązem uważam za bardzo trafne i ciekawe rozwiązanie :-) Chyba się zainspiruję tą paletą kolorystyczną :-) Pozdrawiam upalnie :-)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tych wieszakach... słodziakowe są po prostu :)
OdpowiedzUsuńBrąż z różem... idealny :)
Śliczne są te wieszaki.A różowy mimo wieku lubię :-). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja zawsze lubiłam różowy kolor. Na przestrzeni lat zmieniał mi się tylko odcień i tak zostało do dziś. Obecnie noszę róże zszarzałe albo zbrązowiałe i dobrze mi z nimi. Twoje wieszaczki pięknie się prezentują wraz z sukieneczkami! Pozdrawiam upalnie:))
OdpowiedzUsuńPrześliczne! :)
OdpowiedzUsuńJa miałam identycznie! Nie znosiłam przez jakiś czas różowego, jeśli chodzi o moje otoczenie, ubrania. Ale od jakiegoś czasu pokochałam i róż i pastele, a róż najbardziej jako pudrowy, przydymiony, taki jak sukieneczka ze zdjęcia :-) wieszaczki są po prostu cudne! niezbyt słodkie, ale idealnie w punkt dziecięce, coraz bardziej mnie zachęcasz, żeby zmalować takie ale dla siebie, dorosłe ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne wieszaczki, takie urocze.... Dziękuję za udział w wyzwaniu Szuflady i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńPS. Ja się też poddałam z różem... córka ma 6 lat i kocha ten kolor, co zrobić?! Nienawiść przerodziła się w tolerancję, a ja jestem obiektem drwin najbliższej rodziny hihihi....