Taką frazę usłyszałam dziś w radiu. I naszła mnie refleksja: czy może być bardziej przygnębiający zbitek słów?
Pierwszy – czyli to dopiero początek tej mniej przyjemnej połowy roku… czyli jeszcze mnóóóstwo pochmurnych, zimnych miesięcy przed nami…
Jesienny – czyli lato, długie dni, sandałki, lekkie bluzeczki, przebywanie w ogródku i w parku… to wszystko już definitywnie za nami… chlip.
Poniedziałek – och, to samo słowo w sobie… już jest dołujące.
I’ve heard this (“First Autumn Monday”) today on the radio. And I thought: is there a more depressing phrase?
First – so it’s only the beginning of this less pleasant half of the year… so there are lots of cloudy cold months ahead…
Autumn – so summer and its long days, the sandals and light T-shirts, spending time in the garden and in the park… everything is definitely over :(
Monday – oh, this word is depressing in itself.
Ten post planowałam opublikować wczoraj, ale… przy usypianiu Ewy sama usnęłam… Obie przespałyśmy prawie 12 godzin. To musi być ta jesienna aura – w poprzednim wcieleniu byłam chyba niedźwiedziem, bo z nadejściem jesieni najchętniej zawinęłabym się w kocyk i spała do wiosny.
Też tak macie na jesień? ;)
I planned to publish this post yesterday but… when I was putting my daughter to bed I fell asleep… We both slept for almost 12 hours. It must be because of this autumn atmosphere… In my past life I must have been a bear, because when autumn comes I’d love to wrap myself in a warm blanket and sleep until spring…
Do you feel the same when autumn comes? ;)
Dawno nie było nic tu u mnie z ceramiki; ostatni raz w grudniu (!). Mam kilka wypalonych prac (odebrałam je w maju…), ale jakoś czasu na szkliwienie brak. Na samo lepienie, szczerze mówiąc, też. Glina i cały gliniany kram już się u nas w mieszkaniu po prostu nie mieszczą. To hobby czeka na mnie w domu u rodziców, czasem coś stworzę jak akurat moja mama ma godzinkę, żeby zaopiekować się Ewą.
I haven’t shown anything connected to ceramics recently; the last time was in December (!). I’ve got some baked works (I did it in May…), but there seems no time for glazing. For sculpting of clay there’s not much time, I must admit. For my clay and all the accessories simply there’s not enough space in our flat. This hobby waits for me at my parents’, I create sometimes when my mum has an hour to look after Eve.
Tego aniołka – pamiętam to doskonale – lepiłam we wrześniu rok temu, w moje urodziny. Mój brzuch był wtedy wieeeelki… Do porodu teoretycznie miałam jeszcze ponad dwa tygodnie. Nie sądziłam, że dwa dni później Ewa będzie już z nami :)
I made this angel – I remember it very well – in September last year, on my birthday. My belly was soooo huge then… Theoretically the baby was due in more than two weeks. I didn’t think that only two days later Eve would be with us :)
Aniołka posyłam do wyzwania Gościnnej Projektantki w Szufladzie - We Wrześniowym Lesie.
Tym razem zamiast szkliwienia postanowiłam spróbować farb akrylowych. No bo… czemu nie? Szczerze mówiąc jest to zdecydowanie szybsze i tańsze. Bo farby już mam; szkliw mam niewiele, muszę uzupełnić kolory. Szkliwa później trzeba wypalić (zawieźć, zapłacić, odebrać). A prace z farbami ewentualnie można polakierować, ale nie jest to konieczne. Łatwiej też nałożyć farbę niż szkliwo. Minusem jest to, że farby nie mają tego… pięknego efektu, błysku, który nadaje tylko szkliwo.
This time instead of glazing I tried to use acrylics. Because… why not? To be honest the paints are much faster and cheaper. I’ve got the acrylics already; as for the glaze – I don’t have many colours, I have to buy them. Later I must bake the glazed works (I must go with them, pay, take them back). With paints – I can varnish the work but not necessarily. Also it’s easier to put paints. The disadvantage is that… paints do not have this beautiful effect, this twinkle of glaze.
Jesiennie też u mnie w akwareli. Znów zainspirowało mnie zdjęcie. Mój Adam podesłał mi je podczas swojego służbowego wyjazdu. Miał okazję zobaczyć starą parkową bramę na terenie dawnego pałacu. Uwielbiam takie dworkowe, staropolskie klimaty! :) A Wy??
Here – autumn also in my watercolours. I was inspired by a photo again. My Adam sent it to me while he was away on business. He had a chance to see an old gate to a park, on the grounds of a manor house. I love such old-Polish-manor-house climate :)
Co mnie denerwuje w tej pracy? To, że widać, że jest taka… nieprofesjonalna. Amatorska. Tak uważa mój wewnętrzny krytyk. I w ogóle czemu użyłaś farby akrylowej? Tak się nie robi!... – dodaje.
Inna część mnie naśmiewa się z tego krytyka i mówi „Zwariowałaś? Namalowałaś nawet nie tuzin akwareli i wymagasz, żeby umieć już malować jak profesjonalista, jak absolwent ASP? Jesteś durniem, ot co!”.
A taka najnormalniejsza moja część mówi… Przyjemnie się malowało? Tak? No właśnie. To po co ci więcej? :)
What irritates me in this work? The fact that… it’s clear it’s so unprofessional. Amateur. This is my internal critic’s opinion. He adds: And why did you use acrylic paint? You mustn’t use acrylics with watercolours!
Some other part of me laughs at this and says “Have you gone crazy? You haven’t painted even a dozen of watercolour works and you expect yourself to be a professional, a graduate of fine arts school? You’re a fool!.”
And my most normal part says… Did you like painting it? You did? Exactly. So why do you want more? :)
Tutaj zakończę ten post ;)
Pozdrawiam serdecznie, dziękuję za Wasze odwiedziny! :)
Here I'll end the post…
All the best to you, and thanks for visiting! :)
Przepiękne prace. Anioł malowany farbami bardzo mi się podoba. Obrazek śliczny! I to najważniejsze:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justynko:)
Prace cudne :) I wcale nie nieprofesjonalne. Takie najfajniejsze :)
OdpowiedzUsuńUrocza anielica :) podziwiam ulepione detale....
OdpowiedzUsuńCudna anielica!!! Fajnie ją pomalowałaś!!!
OdpowiedzUsuńAkwarela piękna!! Mi się coś podoba albo nie, a to mi się bardzo podoba!!
Nie lubię jak mi się wmawia, że coś jest piękne bo znawcy tak twierdzą, chociaż obraz nic nie przedstawia tylko jakieś maziugi ???
Ach, to jest temat, który też mnie zastanawia - dlaczego na przykład namalowane trzy czerwone prostokąty na białym tle albo jakieś poskręcane rury też są nazywane sztuką, podczas gdy sztuką nazywa się też obrazy Moneta czy rzeźby Rodina?...
UsuńDobra, to najpierw przyłączę się do narzekań na jesień, bo tak właśnie mam, jak Ty, żałuję, że nie mogę przespać tej zimnej pory, albo choć zakopać się w swojej norze (przytulnym domu) i nie wychodzić aż do wiosny... Wiem, że jesień i zima bywa piękna, ale mam bardzo niski próg odporności na zimno, zimno mnie dosłownie boli i koszmarnie odbija się na psychice.
OdpowiedzUsuńAle Twoimi pracami jestem zachwycona. Byłam kiedyś na warsztatach z ceramiki, więc wiem jak wymagająca jest ta forma rękodzieła. Aniołek jest pełen wyjątkowego uroku, chce się na niego patrzyć i uśmiechać do tego widoku:-). Na malunkach nie znam się kompletnie, ale uważam, że pięknie oddałaś to światło wpadające przez bramę. Pewnie nie rozróżniłabym "profesjonalnego" obrazu od Twojego "amatorskiego":-)
Dziękuję! :)
UsuńJa z tym "profesjonalnym" to mam tak, że naoglądałam się różnych akwarelowych prac na Pinterest... w jakiś sposób nie dociera do mnie -czy też do mojego krytyka - że są to prace ludzi, którzy malują od wielu, wielu lat... Próbuję to sobie wytłumaczyć i wyluzować, całe szczęście idzie mi to coraz łatwiej, między innymi dzięki temu, że walczę z tym tu, na blogu, i mam wsparcie w postaci Was i Waszych słów :) :)
Ja mam jeszcze taką refleksję, że na ładnym zdjęciu wszystko zawsze ładniej wygląda;-)...
UsuńJustynko przede wszystkim bardzo dziękuję za udział w moim wyzwaniu :)). Jest mi miło, że zgłosiłaś swoją wspaniałą pracę :)). Twój anioł z gliny jest piękny!!!! I napiszę szczerze - lep jak tylko będziesz miała okazję! Pięknie pomalowany, nawet lepiej wyszło niż prace szkliwione, cudowna suknia w super wzór, wspaniałe róże i rewelacyjny kapelusz!!!! Wszystko co kocham :)) Twoje akwarele podziwiam odkąd trafiłam na Twojego bloga i jak dla mnie są świetne! Dyplom ASP nie oznacza, ze ktoś jest lepszy czy tworzy piękniejsze prace. Na to składa się wiele czynników, a najważniejszy to pasja, umiejętność przełożenia na pracę wizji twórczej oraz radość tworzenia. A Ty Moja Droga w sobie je masz!!! I to jest właśnie piękne!! Moc uścisków i pozdrowień w ten wietrzny poranek przesyłam!
OdpowiedzUsuńTwoje wyzwanie było inspiracją do doboru kolorów dla aniołka :) Od kilku tygodni "szykowałam" się na niego, ale dopiero Twoja propozycja tematu popchnęła mnie do działania. Cieszę się bardzo, że Ci się podoba! :)
UsuńDziękuję za Twój komentarz i Twoje ciepłe słowa :)
Twoje prace zawsze mnie zachwycają, a na jesień ja też narzekam, przywitała nas okropną pogodą:(
OdpowiedzUsuńPrecioso trabajo¡¡
OdpowiedzUsuńpiękna jesienna Anielica! akwarelka też i owszem:) jesień lubię i słoneczną i deszczową czy też wietrzną, kwestia gustu:) pozdrawiam mimo to słonecznie i ciepło:)
OdpowiedzUsuńAnioł jak dla mnie wspaniały,a co do rysunku Justyno chciałabtn choć w połowie mieć taki talent jak ty :)
OdpowiedzUsuń12 godzin snu... o matko, wyglądałbym jak zoombie:-)ale jesień mogłabym przespać i wcale nie byłoby mi żal jesieni, tylko czasu ewentualnie. Bo ja czas do cna wykorzystuję i może dlatego mało sypiam;-) Aniołek jest cudny, błyszczy skromnością i delikatnością, szkliwienie mu niepotrzebne. Akwarela też piękna, jak dla mnie mistrzostwo, ale ja się nie znam na malowaniu za to wiem (od mojego M), a przynajmniej słyszę to często, że perfekcjonizm to choroba i należy to leczyć. Pozdrawiam i zmykam spać:-)
OdpowiedzUsuń12 godzin, ale oczywiście z przerwami ;) z moim małym szkrabem śpimy maks 2 godziny i następuje 10 min przerwy ;)
UsuńDziękuję! Cieszę się, że tak odbierasz aniołka, nie byłam pewna czy brak szkliwa to dobry pomysł ;)
Ach, z perfekcjonizmem walczę odkąd pamiętam, zgadzam się, że to choroba, i to niestety nieprzyjemna... :)
Pozdrawiam!
Wspaniałe prace!!! A w rękodziele o to chodzi by był efekt i przyjemność tworzenia. Daruj sobie rozmyślania nad profesjonalizmem. Tytanica stworzyli profesjonaliści, i co?
OdpowiedzUsuńMalować niestety nie potrafię, ale smutną jesień zagłuszam szydełkowaniem, filcowaniem itp, a cieszę się z tej kolorowej cieplejszej. Często życie bywa przygniatające, cieszmy się więc pozytywnymi jego aspektami. Pozdrawiam z jesiennymi promykami słońca:))
Ach, podoba mi się Twój komentarz na temat Titanica ;)
UsuńMam nadzieję, że uda mi się podobnie - twórczo - zagłuszyć smutną jesień ;)
pozdrawiam serdecznie
Justynko, ja też często używam farb do malowania wyrobów glinianych i szczerze mówiąc wolę malowane niż szkliwione. Lakieruję je potem na mat lub błysk. Twój Anioł wygląda prześlicznie, urzekła mnie kolorystyka - jesienna ale bardzo delikatna i pozytywna. Co do niedźwiedziego snu - mam to samo, mogłabym przespać zimę, której wprost nie znoszę i obudzić się któregoś pięknego kwietniowego poranka z piękną perspektywą tych cieplejszych sześciu miesięcy :-)
OdpowiedzUsuńAkwarele w Twoim wydaniu bardzo lubię i wiesz, ja rozumiem że starasz się podnosić sobie poprzeczkę coraz wyżej i doskonalić umiejętności ale najprzyjemniejsza jest miłość do tworzenia a Ty ją niewątpliwie posiadasz. Profesjonalizm nie zawsze oznacza piękno - pięknem jest pasja i akceptacja siebie na takim poziomie, jaki w danej chwili prezentujemy. Wspaniale się rozwijasz twórczo. Życzę powodzenia w wyzwaniu i pozdrawiam Cię bardzo cieplutko!
Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) dodaje sił przy twórczych wątpliwościach ;)
UsuńMuy bonitas imágenes para recibir el otoño, me encantan estas tonalidades y tu ángel es una delicia! Qué hermosa propuesta para el reto, te deseo mucha suerte!
OdpowiedzUsuńUn beso
Bardzo ładna ta anielica. Ciesz się i twórz bo najważniejsze jest to że sprawia nam przyjemność to tworzenie. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuńAnioł - piękny! Obrazek - również! Wewnętrzny perfekcjonista potrafi napsuć krwi - walcz z tym ;)
OdpowiedzUsuńAniołek cudny, pomalowanie akrylami jest świetnym pomysłem, bo czemuż by nie?
OdpowiedzUsuńObrazek bardzo mi się podoba, jest taki nostalgiczny... Skoro nie wysyłasz go na jakiś prestiżowy konkurs, to nie ma sensu analizować czy coś tam jest nieprofesjonalne. Ileż osób potrafiłoby namalować to aż tak dobrze?! Nie porównuj się z lepszymi, pomyśl raczej ilu Ci do pięt nie sięga :))). No i najważniejsze jest to, że miałaś chwilę radości przy malowaniu!